Urnowy obowiązujące wedle ustawodawstwa państw poszczególnych mogą by unieważnione lub ulec zmianie prawomocnie tylko za zgodą stron. Wielu mężów stanu i teoretyków prawa międzynarodowego odmawia tej prawomocności umowom międzynarodowym, których uczestnikami Są wyłącznie państwa. Wówczas ich zdaniem zasada Pacta sunt servanda wiąże kontrahentów warunkowo. Zdaniem zwolenników tej tezy każda polityczna umowa międzynarodowa zawiera domniemane, choć nie wyrażone zastrzeżenie obowiązywania tylko w pierwotnym układzie stosunków (tzw. klauzula rebus sic stantibus), przy czym każdemu państwu uczestniczącemu w umowie przysługuje nieograniczone prawo stwierdzania jednostronnie, że zmiana zaszła. Innymi słowy, umowy międzynarodowe obowiązują, póki odpowiadają żywotnym interesem wszystkich kontrahentów. Umowny list motywacyjny czasokres ich trwania nie ma znaczenia.
Cała ta koncepcja jest oczywiście sprzeczna z postulatem powszechności zasad moralnych. Niepraworządność stosunków międzynarodowych wyklucza przestrzeganie sprawiedliwości, ładu i porządku w obrębie poszczególnych państw. Nie może b przecie mowy o trwałym i naprawdę owocnym oparciu współżycia ludzkiego na wzajemnym zaufaniu i dotrzymywaniu obietnic, ograniczonym terytorialnie CV.
Mimo tego. wielu» teoretyków i mężów stanu nie tylko broni dualizmu sprzecznych norm w pożyciu międzynarodowym, ale nawet rozszerza jego zakres na współżycie ludzkie wewnątrz państwa. Ich zdaniem, państwo także wobec własnych poddanych powinno kierowa się wskazaniami zbliżonymi do stosowianych w polityce zagranicznej. Powinno wymaga od podwładnych wprost przeciwnego postępowania. Zwolennicy monizmu moralnego i prawnego opowiadają się za upowszechnieniem wskazań, ażeby wyzwolę CV sumienie ludzkie ze szponów sprzecznych nakazów, zakłócających jego spokój, przeszkadzających człowiekowi żyć w zgodzie ze samym sobą. Można uznać za godziwe upodobnienie albo moralności indywidualnej do państwowej, albo państwowej do tej, której państwo wymaga od poddanych.
Polityka zagraniczna była dotąd domeną niepraworząd ności, ograniczonej tylko poczuciem własnego, raz gorzej, to znowu lepiej rozumianego interesu władców ¡suwerennych państw, wiotką jak sie pajęcza, bo pozbawioną egzekutywy normą prawa narodów. Czy wyrok w Norymberdze (jesień 1946) nie zwiastuje nowej ery?
|